To czego w tym filmie brakuje przede wszystkim, to klimat. Tej aury tajemniczości Johna w kontraście do otwartej i radosnej Elisabeth. Tutaj mamy drapieżną i świadomą, czego chce Leę (Angie Everhart) oraz depresyjnego, odartego z wszelkich pierwotnych cech Johna nieudacznika. Rourke nie jest już amantem - dar uwodzenia kobiet gdzieś chyba zaniknął podczas jego czteroletniej kariery bokserskiej, która nota bene odbiła się też na jego wyglądzie. Na domiar złego dodano sztuczny akcent gangsteriady - Rourke chodzi po mieście z rewolwerem, leje oprychów i struga kogoś, kim wcześniejszy John nigdy nie był.
Podobało mi się umiejscowienie akcji w Paryżu. Jest to przecież miasto wyjątkowe i chyba te zdjęcia plenerów i zaułków, nocnych klubów, hoteli ratują resztki klimatu w tym filmie. Sama fabuła jednak kuleje i jest mało wiarygodna. Cieszą też nawiązania do jedynki, choć czasem zbyt nachalne.
Nie odradzam oglądania, ale nie nastawiajcie się na powtórkę z rozrywki.
Zgadzam się! Podpisuję się pod Twoim wpisem. Kontynuacja taka se, ale nawet moim zdaniem ta co najmniej średnia kontynuacja jest lepsza niż większość współczesnych filmów o podobnym charakterze.
Dokładnie, powtórki z rozrywki nie ma, ale gniot to też nie jest. Można raz obejrzeć z ciekawości.