Mysle, ze tu chodzi o puente. Katoliczka rodzi dziecko w wieku 17 lat i wciąż mowi przy nim że byl niechciany w zestawieniu z kobietą ktora niegdyś usunęła ciążę a teraz nie moze zajsc w kolejną... chłopak próbuje sie zabic, bo czuje sie niechciany... smutne...
Moje podsumowanie: "Jak urodzisz, to rób wszystko, aby dziecko czuło sie chciane i kochane, w innym wypadku niewiele jestes lepsza od kobiety, która ciążę przerwala..."
PS Przelaczylam na wersje oryginalna, poniewaz polskie tlumaczenie bardzo bylo kiepskie. Nie uchwycono watkow dialektowych, ktore dawaly to cos w dialogach.
Zgadzam się z Twoją opinią.
Ciekawi mnie kwestia tłumaczenia. Możesz rozwinąć, skoro - jak wnioskuję - znasz temat? Ja wiem, że tłumaczenie PL mieszało już to śląski dialekt (dziołcha), już to góralski (Jezusiczku - chyba). Jak byś to widziała?
skoro tak mieszało to chyba wydźwięk został zachowany. tutaj chodziło właśnie o kontrast między książkowym niemieckim którym posługiwała się para głównych bohaterów a austriackim, wiejskim dialektem pełnym regionalizmów którym posługiwali się sąsiedzi (z którego to nasi bohaterowie się wyśmiewali)
Nie no, to, o czym piszesz jest jasne i się z tym zgadzam i podobnie to czytam.
Chodzi mi tylko o to, że raz mamy w tych tłumaczeniach ślaski, a potem nagle "góralski".
To taka drobnostka, o którą chciałem spytać kogoś, kto wydawał mi się kompetentny w temacie, skoro autorka sama to wyczuła. Lecz, jak widać, zamilkła na wieki:)