może temat zbyt banalny na ten piękny film, ale postanowiłam go jednak założyć.
oglądałam Billy'ego Elliota już parę razy i dopiero za ostatnim, czyli w zeszłą sobotę, odkryłam moją ulubioną scenę w całym obrazie. a mianowicie kiedy pada odpowiedź głównego bohatera na pytanie "Co czujesz kiedy tańczysz?" zadane przez panią z szanownej komisji egzaminacyjnej. według mnie, ta odpowiedź jest kwintesencją całego filmu. prosta, szczera i naturalna, płynąca z serca.
czy Wy też zwróciliście uwagę na tę scenę? Czy może macie inne ulubione?
zobaczyłam tylko tytuł Twojego tematu i od razu miałam przed oczami opisaną przez Ciebie scenę z filmu :) jest najlepsza, uwielbiam ją, jak zresztą i cały film :)
lubię również scenę, kiedy przyszedł list ze szkoły, czy Billy został przyjęty, to oczekiwanie i zniecierpliwienie rodziny za każdym razem przeżywam razem z nimi, hehe. albo scena, kiedy Billy ma wyjeżdżać do szkoły i przy pożegnaniu babcia mocno go chwilę przytula, a potem tak wypycha, świetne :]
Moja ulubiona scena to ta w której Billy daje buziaka Michaelowi na pożegnanie (:
to jest słodkie ^^
A mnie najbardziej poruszyła scena pożegnania z Tonym, kiedy Billy jest już w autobusie do Londynu i wyrywa się, żeby usłyszeć, co brat do niego powiedział. Pomimo, że zniósł od brata wcześniej tyle zniewag, to tak mu zależy, żeby to usłyszeć. To właśnie miłość rodzeństwa.
moją ulubioną sceną jest ta ,w której udowadnia ojcu na sali gimnastycznej, że umie tańczyć;piękne.
Ja jak zwykle mocno spózniona ale koniecznie muszę dołożyć swoją scenę. Jest to koniec filmu, ojciec i brat idą do teatru na balet "Jezioro łabędzie"gdzie Billy już 25-letni po 14 latach nauki i zdobywania kariery będąc już sławnym brytyjskim tancerzem tańczy główną partię.Mam tę scenę w ulubionych z You Tube i płytę z filmem także.Mam wrażenie że osoby zalogowane tu i piszące to dzieci z podstawówki. Nie mówię o tobie ale tak ogólnie.Czasem jak coś tu czytam to ręce mi opadają.Chętnie porozmawiałabym z kimś starszym. Pozdrawiam.
Zgadzam się. Chyba masz rację. To są po prostu niedojrzałe dzieci, które po prostu nie rozumieją takich filmów.
O tak, ostatnia scena jest wyjątkowa.
Bardzo poruszająca była też scena, w której ojciec Billiego wbrew swoim ideom idzie do kopalni, a później przekonuje starszego syna, że tak trzeba - dla Billiego...
Generalnie piękny, głęboki film o walce o realizację swoich marzeń; bardzo przypomina mi w tej kwestii "Październikowe niebo".
Po wielu, wielu latach od obejrzenia filmu właśnie ta scena od wtedy kojarzy mi się z Jeziorem. Niesamowita, naładowana emocjami i jakże doskonale współbrzmiąca z muzyką Czajkowskiego. Perełka. Czasami do niej wracam i zawsze odczuwam to samo wzruszenie:)
Dla mnie najlepsza jest scena, w której Billy wybiega podczas kłótni pani Wilkinson z jego rodziną i tańczy, żeby wyrzucić z siebie to wszystko - po prostu genialny moment.
Suze mam to samo...
ten moment kiedy oni się kłócą a Billy miota między wysokimi murami po czym biegnie ulicą. Super! choć chyba cały film jest dla mnie jedną wielką ulubioną sceną. no może poza ostatnią :/
Dołączam się do suzee - dla mnie to też najlepsza scena gdy Billy udręczony wyrzuca z siebie emocje do tego stopnia, że nogi same tańczą, z niesamowitym efektem stepowania - rewelacja !
pierwsza scena, jaka mi przyszła do głowy, to kiedy tata billy'ego rozbija siekierą fortepian. strasznie poruszająca..
tez ja uwiebiam zawsze rycze w momencie kiedy Billy pyta Czy nie bedzie jej przykro?? a ojciec odpowiada, ze ona nie zyje, swietny jest też moment w ktorym Billy daje pani Wilkinson przeczytac list od matki, i gdy ona go czyta on zaczyna go mowic z pamieci...
Jest ich wiele:
-Wszystkie sceny kiedy Billy tańczy, również na lekcjach u Pani W.
-Gdy Billy robi śniadanie dla Babci.
-Czytanie/cytowanie listu od mamy w tym najlepsze słowa
W:-Twoja mama musiała być wyjątkowa
B:-Była po prostu moją mamą
-Rozmowa z Panią Wilkinson w samochodzie,
-Gdy Ojciec przychodzi do Pani Wilkinson
-Gdy Billy mówi przed komisją co czuje gdy tańczy(Tu mnie zmroziło)
-Pożegnanie z Babcią(wycisnęło mi łzy)
-Pożegnanie z Ojcem i Bratem (j.w.)
-Scena ostatnia gdy dorosły Billy robi imponujący wyskok, a jego Ojca ogarnia wzruszenie, zachwyt i duma. Piękne zakończenie filmu
Film jest dla mnie arcydziełem. Chyba nic bym w nim nie zmieniła. Rewelacyjni aktorzy i do tego wspaniała ścieżka dźwiękowa. T-rex to był strzał w 10.
Pozdrawiam wszystkich miłośników tego filmu.
zgadzam się z użytkownikiem Marion_3 że scen które zapadają w pamięć jest wiele. Natomiast nie podoba mi się podejście że wypowiadają się tu dzieci, lub wypowiedzi w stylu "chętnie porozmawiałabym z kimś starszym". Myślę ze akuratnie wiek nie ma tutaj większego znaczenia a wyróżniając się w ten sposób wcale nie odstajecie od ludzi którzy dyskutują o gustach i sprzeczają się o bzdury na forum filmwebu. Wracając do wątku: każdego chwyta za serce co innego, nawet jeżeli jest to mało wyszukana scena.
Jeszcze tylko chciałam dodać ze oprócz wyżej wymienionych, to co mnie ujęło w tym filmie to autentyczność postaci. Zachowanie oraz każda reakcja ojca, który jest prostym człowiekiem, robotnikiem. Jak ciężko jest mu wyrazić uczucia. Emocje głównych bohaterów pochłaniałam jak gąbka. Ostatnia scena - zjawiskowa. A moim faworytem jest zdecydowanie ojciec:) Pozdr.
Ja też uważam, że rola ojca została odegrana perfekcyjnie. Jedną ze scen która najbardziej mi się podobała jest ta, kiedy ojciec czekał przed salą na Billy'ego i zaczął przyglądać się jakiejś barierce, jak prosty człowiek, robotnik z krwi i kości - jakby analizował jak ona jest zrobiona. Świetna też była scena podróży ojca i brata na występ. (Kiedy Billy jako 11-latek jechał na przesłuchanie ojciec powiedział mu, że nie wie jaki jest Londyn, bo nigdy nie wyjeżdżał, Billy zapytał go, czy liczy się dla niego coś poza kopalnią). Podczas sceny w metrze Jackie miał w ręce chyba jakąś mapę czy przewodnik, przyglądał się wszystkiemu, jakby faktycznie podziwiał ten Londyn (podczas gdy starszy syn nerwowo biegał i go poganiał - co też było świetnie odegrane).
Ja nie będę oryginalna - również najbardziej podoba mi się ostatnia scena, kiedy Billy gra główną rolę w "Jezioro Łabędzie".
Mnie bardzo wzruszył moment kiedy ojciec Billiego wyciąga ze szkatułki biżuterię żony żeby ją sprzedać i mieć pieniądze dla syna. Ten moment kiedy ściska łańcuszek...
Ja kocham scenę, w której Billy tańczy przed ojcem w klubie bokserskim, a potem Michael bije mu brawo... Śliczna scena.
Uwielbiam ten też moment z czytaniem listu od matki... Prawie się popłakałam przy tym:)
Do moich ulubionych scen należą też:
- ćwiczenia baletu w łazience i zajęcia z panią Wilkinson, szczególnie jak razem tańczą,
- jak ojciec Billy'ego łamie strajk, a potem ta rozmowa z Tonym...
- scena, jak Billy z ojcem siedzą przed komisją i ofc pytanie egzaminatorki i odpowiedź Billy'ego...
- oczekiwanie rodziny, aż Billy otworzy list, to ich napięcie...:D
- wszystkie pożegnania, z Michaelem, z babcią, a potem z ojcem i bratem na dworcu... Tu już polały się łzy xd
- ostatnia scena, jak Jackie się rozgląda po Londynie xd I występ Billy'ego, śliczne to było:]
W ogóle cały film jest boski, muzyka, aktorzy, itp. xd :)
tak ta scena jest piękna:)
ale moja ulubiona to ta, w której Billy biegnie(właściwie to pląsa) ulicami miasteczka, a w tle ,,Children of the revolution"
niby nic takiego, ale jakoś mnie porusza;))
Zdecydowanie ostatnia scena. Cały jej urok tkwi w niedopowiedzeniu. Gdyby pokazano cały taniec, mogłoby się zrobić patetycznie. To dla mnie jedno z lepszych zakończeń filmów, bardzo wzruszające i dopełniające cały film.
Cały film jest cudowny! A moje ulubione sceny to:
- czytanie listu od matki;
- odpowiedż Billy'ego na pytanie komisji co czuje, gdy tańczy;
- taniec Billy'ego przed ojcem w sali gimnastycznej.
pożegnanie z babcią, to takie tragiczne, cieszy się, ze on ma szansę zrobić karierę, ale przez to może go już nigdy nie zobaczyć,
zawsze wtedy wyrzucam sobie oddalenie się od mojej babci, osoby, która przecież kocha mnie tak bardzo i z pokoleniowym doświadczeniem rozumie najlepiej.
Podoba mi się również scena ucieczki brata Billiego przed policją, świetnie zrobiona, emocjonalna, dobór muzyki świetny!
Mi łzy popłynęły właśnie na tej scenie z babcią, kiedy Billy żegnał się z nią.
Dla mnie to najwzruszający moment w całym filmie.
Również nie będę oryginalna.Cały film jest perfekcyjny ale ostatnia scena, moment skoku i towarzysząca mu muzyka , spojrzenie na ojca, brata i przyjaciela, którzy nie mogą powstrzymać łez jest piękna.
Ulubiona scena: własciwie sceny, kiedy Billy biegnie ulicą i tańczy. To mi sie kojarzy, mimo wszystko,z wolnością. Poza tym swietna piosenka Children of the rewolution.
Ulubiona? Na pewno ostatnia scena. Dorosły Billy skaczący. Obraz się zatrzymuje, muzyka leci, łzy się pokazują. Mega.
Mi z kolei ponad wiele wymienionych tu scen bardzo się podobała jeszcze jedna:
Billy idzie z Debbie, która mówi, że nie wszyscy tancerze to geje. W tym czasie wodzi kijem po ścianie. Murowana ściana się kończy i zaczyna ściana z tarcz policji, a Debbie uderza kolejne tarcze, jakby nie zauważyła, że murowana ściana się skończyła. Następnie dzieci się rozstają, podjeżdża samochód policji i Debbie znika.
Wspaniale zrobiona scena :D
Tak, dla mnie to również jedna z ciekawszych scen. Zawsze przyglądam się jej ze szczególną uwagą. Pewnie ma znaczenie alegoryczne.
Mi bardzo podobała się scena, jak Billy wyjeżdżał. W końcu mógł wyrwać się ze swojego miasteczka i realizować marzenia. Wiadomo, pożegnanie było trudne, ale oczywiste było, że czeka go zupełnie nowe, inne życie... Według mnie interesująca mogłaby być kontynuacja filmu, Billy w szkole baletowej w Londynie, wielki świat, nauka tańca, pierwsze związki (z tego, co zrozumiałam, niekoniecznie z chłopakami, choć też). No a scena końcowa - idealne dopełnienie filmu! We wspomnianej przeze mnie wymarzonej kontynuacji filmu można by ukazać Billy'ego także ok. 20, może zagrałby go Adam Cooper... Jak mówię, marzenie!
Moje ulubione sceny (tak, sceny, bo jedna scena to trochę za mało ;))?
Chyba będę tu oryginalny, ale są to wszystkie (podkreślam: WSZYSTKIE) te z ojcem w których zostaje ukazany jego stosunek do zainteresowań Billa.
Właśnie dlatego zdecydowałem się na obejrzenie filmu. By zobaczyć konflikt ojciec<->syn. Muszę przyznać, że w tym filmie wyszło to dobrze. :) Stereotypowo myślący ojciec + chłopak który mu się sprzeciwia bo nie chce być samcem Alfa.
To mi się podoba. Niby banał, ale bardzo zgrabnie zrobiony jak dla mnie. Film pokazuje, że nie należy ślepo słuchać tego co powiedzą inni. Trzeba mieć własne zdanie i własny świat w którym będziemy się czuć dobrze, a innym nic do tego. :)
Billy nie miał ze sobą problemów. To jego rodzina miała problem z tym, że nie byli w stanie zaakceptować jego zainteresowań. Postawa głównego bohatera jak dla mnie jest wzorem do naśladowania. Nie żałuję, że obejrzałem film, pomimo iż sam bym parę rzeczy zmienił, pomimo, iż wykonanie jest co najwyżej mocno średnie, a sam styl w którym został on zrobiony nie do końca do mnie przemawia (ale ten film ma niewątpliwą zaletę - jest normalny, naturalny, bez żadnych udziwnień czy specjalnych efektów.)
No, jeszcze gonitwa przed policją była dobra. Takiej ilości policjantów to nie widziałem już od dawien dawna. :)
W tej scenie aż pomyślałem sobie: ''A co by było gdyby to mój własny ojciec nasłał na mnie tyle policjantów?''.
Aż się sam zdenerwowałem. Heh.
Mi bardzo podobała się zmiana surowej, zimnej i czasem nawet obojętnej postawy ojca i brata wobec Billy'ego. Gdy Tony mówi mu w nocy, że mama pozwoliłaby na spełnianie marzeń jest bardzo spokojny i widać jak zaczyna mu zależeć na rodzinie. To chyba moja ulubiona scena.
wow, odpowiedź po 10 latach - myślałam, że to tylko urban legend filmwebu ;)
chodziło mi o obraz filmowy, czyli sam film. nie chciałam używać powtórzeń.
Hej, a co to za problem żeby odświeżyć stary (bardzo zresztą fajny) temat? Film przecież można obejrzeć i po 10, a nawet po 30 latach, kolejni ludzie mogą mieć inne, ulubione sceny. Wtedy temat wskoczy znów na górę i dialog może trwać. Lepsze chyba to, niż wciąż czytać przepychanki polityczno-światopoglądowe tych z prawa i z lewa. To już nie jest forum filmowe jakim kiedyś było- także ja jestem za powrotem starej formuły- stricte filmowej.
Moja ulubiona scena to dialog ojca z synem, zaraz po tym jak Jackie nakrywa Billego na potajemnym tańcu, zamiast boksowaniu w szkole: cyt: "Lads do football or boxing, or wrestling not friggin' ballet.
Ja lubię mikroscenke kiedy Bili wychodzi zza drzwi podczas castingu i mówi do zagapionego na tancerki ojca, że się rozmyslil. Jakie to prawdziwe. I później ta scena finałową, gdzie informacja że rodzina jest na widowni przyjmuje już profesjonalnie. Z delikatnym cieniem emocji. Dla mnie te dwie sceny koreluja ze sobą pokazując jaki postęp Bili zrobił nie tylko w tańcu Ale też w dojrzałości emocjonalnej.